***
Po raz pierwszy od dłuższego czasu piątkowy ranek spędziłam w domu. Porządne śniadanie (mozarella, pomidorki i świeża bazylka z parapetu :):)), kawusia i... malowanki :)
Mamy tu motylki żółtkowate z granatem i turkusem... mniam, mniam
I turkusowe z fioletem i bielą (ale kolory na zdjęciu jakieś nie takie, fiolet jest jaśniejszy i w ogóle są jaśniejsze, śliczne :))
Mamy jeszcze żółtki dla Makówki i niedokończonego fioletka :)
A może niech ktoś zmieni pogodę???!!!
***
JA CHCE MOTYLKI
OdpowiedzUsuńJuż uwielbiam moje żółtki! :) Ale reszta również niczego sobie...
OdpowiedzUsuńciiiuuuuuuuuuuuuudne motylosławy! :-D Jak na łące się zrobiło :-)
OdpowiedzUsuńprześliczne!!!
OdpowiedzUsuńMOTYLE ^^ Moje ukochane motywy ^^ WSPANIAŁE !!!!
OdpowiedzUsuńale pięknooości :) po takie żółte kiedyś się zgłoszę :) Choruję na nie od pierwszego wstawienia :) ciepłą wiosną zapachniało...
OdpowiedzUsuńa co do pogody..dla mnei narazie jest na rękę, bo nauki mam duużo
Ojaaa!!! Ale boskie, wyglądaja jak prawdziwe! Cudowne! A ten fioletowy to bym Ci skradła ;D ;*
OdpowiedzUsuńDziekuję dziewuszki bardzo :) Ja też myślałam, że będę wierna zółtym do konca życia, ale teraz wcale nie jestem tego pewna... heheh.
OdpowiedzUsuń